Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ulica Kostrzyńska za 70 mln zł to bubel? Mieszkańcy są oburzeni tą inwestycją. Miasto proponuje, by... poszli do sądu [ZDJĘCIA, WIDEO]

(jm) (sndr)
- Chcemy, by miasto albo przesunęło tory, albo odkupiło od nas domy. Bo tu po remoncie mieszkać będzie ciężko – mówią mieszkańcy ul. Kostrzyńskiej, przy których domach idą tory. Podniesiono je... o kilkadziesiąt centymetrów. Miasto projektu przebudowy ulicy nie chce zmieniać.

O problemach z przebudową ul. Kostrzyńskiej pisaliśmy jako pierwsi. Mieszkańcy tej ulicy których domy są przy torowiskach zaalarmowali naszą redakcję o znacznym podniesieniu torów.

Na remont Kostrzyńskiej mieszkańcy czekali od lat...

- 40 lat czekałem na ten remont, a tu taki numer... Przed samymi drzwiami będę miał zwrotnicę. Gdy tramwaje będą na niej skręcać, to wszystko będę słyszał w domu – mówi Zbigniew Sinkowski. Mieszka przy ul. Kostrzyńskiej niedaleko cerkwi.

Kilkadziesiąt kroków dalej mieszkają Lucja i Roman Pawłowscy.

- Gdy zbliżał się remont ul. Kostrzyńskiej, słyszeliśmy, że przed naszymi domami będzie szedł chodnik, którym dojdziemy w stronę Placu Słoneczego – mówi pan Roman. - Teraz dowiadujemy się, że nie będzie nie tylko chodnika, ale też wyjścia z naszego domu – dodaje pani Lucja.

Przeczytaj też: **Jeśli będzie trzeba, zrobimy barykadę i Kostrzyńska stanie!**

Dotychczas tory tramwajowe wzdłuż ul. Kostrzyńskiej były "w ziemi" i swobodnie można było po nich przechodzić i przejeżdżać, bo na powierzchni wystawały jedynie szyny. Teraz torowisko ma być „odkryte”.

Tuż przed bramami mieszkańców osadzono ogromne betonowe podkłady pod szyny. Mają służyć także za przejazd. Problem jednak w tym, że znajdują się one – na oko – 20-30 cm wyżej niż zjazd do domu.

- Chcemy, by miasto albo przesunęło tory, albo odkupiło od nas domy. Bo tu po remoncie mieszkać będzie ciężko – mówią.

Remont Kostrzyńskiej w Gorzowie: mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo

Tyle się mówiło, że ten remont poprawi bezpieczeństwo, a tu… proszę, będzie jeszcze gorzej - mówi nam Lucja Pawłowska. Mieszka przy ul. Kostrzyńskiej, pomiędzy torami kolejowymi a budowanym właśnie od nowa torowiskiem. Wraz z nią analizujemy, jak będzie wyjeżdżało się samochodem z jej posesji.

Przeczytaj też: **Przesuńcie te tory, bo do domów nie dojedziemy!**

- Proszę zobaczyć. Nowe słupy trakcyjne są tak poustawiane, że gdy zza kierownicy się spojrzy w lewo i w prawo, to zasłaniają tramwaj. Trzeba będzie uważać, by pod niego nie wjechać. To jeszcze nic! Ktoś wymyślił, że gdy wyjedziemy z domu i przejedziemy przez torowisko, to natkniemy się na ścieżkę rowerową. Jeśli więc będzie jechał rowerzysta, którego trzeba przepuścić, to tylko czekać aż tramwaj w nas uderzy! - złości się pani Lucja. Co gorsza, przed jej domem ma zostać zlikwidowane dojście do furtki, a przejście przez tory będzie kilkadziesiąt kroków dalej, na wysokości wyjazdu z posesji.

Remont Kostrzyńskiej nie jest do poprawki. Miasto nie zmieni projektu

- Miasto nie wstrzyma prac i nie ma możliwości zmiany rozwiązań projektowych. Nie planuje też wykupu przedmiotowych nieruchomości – informuje Łukasz Węglarz z wydziału inwestycji. Wyjaśnia przy okazji, że mieszkańcy będą mieli dojazd do domów. – Wynikłe różnice wysokościowe będą zniwelowane poprzez budowę zjazdów, która jest ujęta w dokumentacji – mówi Ł. Węglarz.

Mieszkańcy mają też urzędnikom za złe, że zostają pozbawiani najszybszego dojścia do domów. Prawie przy każdym z budynków dotychczas było tak, że na wysokości drzwi do domów była furtka, a kilkadziesiąt kroków dalej był wyjazd dla samochodów. Po remoncie ma być inaczej. Do domów będzie więc można dojść jedynie poprzez wyjazd dla samochodów. Zbigniew Sinkowski, który miał furtkę ledwie kilka metrów od drzwi, teraz będzie musiał nadrabiać kilkadziesiąt metrów. Dlaczego? Jak twierdzi, już nie będzie mógł przejść od drzwi do furtki, tylko będzie musiał iść za dom, tam skręcić w kierunku wyjazdu z ogrodu i dopiero tamtą drogą wyjść z posesji na tory.

- To tylko pokazuje, że ważniejsze dla urzędników są mchy niż ludzie. Gdy prawie rok temu trzeba było wyciąć drzewa wzdłuż Kostrzyńskiej, to szukało się mchów, a później przenosiło je w inne miejsce. Teraz ta władza, którą cztery lata temu wybraliśmy, nas olewa – mówi ostro Sinkowski.

- Przed budową dojścia z budynków przebiegały przez torowisko wprost na jezdnię, co stwarzało szereg niebezpieczeństw. Ludzie przekraczali torowisko i ulicę w miejscach do tego nie przeznaczonych. Zgodnie z projektem dojścia do budynków mają być przez zjazdy do posesji oraz teren pomiędzy torowiskiem a ogrodzeniem poszczególnych działek. Nowe torowisko układane jest po trasie starego. Nie jest zbliżone do budynków – mówi Węglarz. Tory przybliżają się do budynków jedynie koło domu Sinkowskiego, gdzie właśnie powstaje rozjazd.

Mieszkańcy zwracają uwagę na jeszcze jeden problem. Pewnie nie wszyscy gorzowianie zdają sobie z tego sprawę, ale pomiędzy torowiskiem (konkretnie jednym torem) a jezdnią będzie… ścieżka rowerowa.

- Jeśli więc będzie jechał rowerzysta, którego trzeba przepuścić, to tylko czekać aż tramwaj w nas uderzy! – mówiła nam już w poprzedni piątek Lucja Pawłowska. W rozmowie z GL pytała: - Jak można było zaprojektować ścieżkę rowerową pomiędzy torami a drogą?!

Jak tłumaczy Łukasz Węglarz z magistratu, to było jedyne rozwiązanie. Dlaczego? Bo w innym miejscu (z drugiej strony torowiska lub po drugiej stronie ulicy) byłaby zła widoczność.

- Nie można było przysunąć torowiska do jezdni i „zrobić więcej miejsca” przy posesjach dla ścieżki z uwagi na konieczność lokalizacji peronów tramwajowych w kierunku Wieprzyc – tłumaczy Węglarz.

Mieszkańcy tego fragmentu ul. Kostrzyńskiej sprawy zostawić nie zamierzają. Lucja Pawłowska mówi nam, że pójdą m.in. do rzecznika praw obywatelskich i rzecznika praw dziecka (to dlatego, że mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo swoich wnuków). Zbigniew Sinkowski zapowiada z kolei, że o sprawie powiadomią też marszałka lubuskiego Elżbietę Polak.- To ona dała unijne pieniądze na remont Kostrzyńskiej. Niech widzi, jak są wydawane – mówi.

Miasto zaoferowało mieszkańcom stworzenie podjazdów do ich posesji, na co jednak mieszkańcy nie chcą się zgodzić. Inną propozycją władz miasta jest... oddanie sprawy na drogę sądową.

Ulica Kostrzyńska ma być wyremontowana na 3-kilometrowym odcinku od wysokości Placu Słonecznego aż po węzeł z drogą ekspresową S3. Prace mają kosztować 64 mln zł, z których 26 mln zł to dofinansowanie unijne. Roboty wykonuje firma Budimex. Termin na skończenie całości mija we wrześniu przyszłego roku. Na przełomie 2018 i 2019 r. powinno być już jednak nowe torowisko.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto