- Poczułam swąd. Poprosiłam córkę, żeby wyjrzała przez okno. Zobaczyła kłęby dymu wydobywające się z domu Olka, tak go od lat nazywaliśmy... - mówi 94- letnia Janina Niemier, sąsiadka pana Bolesława.
- Mój mąż wyważył drzwi, żeby go ratować, ale było tam tak czarno, że kompletnie nic nie widział - dodaje Iwona Fryzow - ska, która mieszka naprzeciw mieszkania zmarłego.
Straż na miejsce przyjechała błyskawicznie. - Jestem pełna podziwu dla strażaków. Wyciągnęli sąsiada i go reanimowali go do przyjazdu pogotowia - dodaje Alina Ossowska. Po 50-minutowej reanimacji lekarz stwierdził zgon.
Problem z panem Bolesławem (bo tak naprawdę miał na imię) był od dawna. W mieszkaniu gromadził setki niepotrzebnych rzeczy, które zbierał na śmietnikach. Nadużywał też alkoholu. - Wielokrotnie i ja, i jego sąsiedzi prosiliśmy, żeby poddał się leczeniu, żeby posprzątał w domu, żeby zadbał o higienę. Wszystko na nic. W mieszkaniu był taki „zapach”, że trudno było wytrzymać - mówi zarządca budynku Andrzej Siebert.
Zarządca poprosił o interwencję sanepid. - Pan nie wpuścił nas do domu. Wyznaczyliśmy kolejny termin wizyty i niestety zastaliśmy zamknięte drzwi - mówi Krzysztof Dobrowolski, inspektor słubickiego sanepidu. Choć Andrzej Siebert twierdzi, że opieka również została powiadomiona o problemie, kierownik OPS Alina Baldys mówi, że nazwisko pana Bolesława jest opiece nieznane. Przyczyna pożaru jest jeszcze nieznana.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?