Aby przekroczyć granicę w Słubicach, najpierw trzeba poddać się kontroli. Do namiotu straży granicznej co chwilę ustawia się kolejka pieszych. Większość z nich z walizkami, wracają z różnych zakątków świata. Zanim przejdą 2-tygodniową kwarantannę, do domu pojadą autobusem lub pociągiem. Po drodze często zachodzą do sklepu, by kupić sobie prowiant na dalszą podróż...
Boimy się o swoje zdrowie
Słubiczanie widząc to, bardzo się zaniepokoili. - To jakiś żart! Ludzie nie robią odstępów stojąc na moście w kolejce. Wracają nie wiadomo skąd i chodzą sobie jak gdyby nigdy nic po Słubicach. Wiemy że chcą się dostać do domu, rozumiemy... Ale powinni mieć w tej sytuacji specjalny transport od rządu. Nasze miasto będzie niedługo ogniskiem wirusa - tłumaczą.
Niepokojącą wiadomość dostaliśmy również od pracownika Portu Świecko.
- Przewoźnicy przyjeżdżają tutaj z osobami, które dopiero co przekroczyły granicę, więc są objęte kwarantanną. Ludzie opuszczają autokary, przychodzą do sklepu, robią zakupy, chodzą do restauracji. My pracownicy obawiamy się o swoje zdrowie. Uważamy, że to jest ludzka głupota jak i łamanie prawa - czytamy w liście od sprzedawcy (mężczyzna chce zachować anonimowość).
,,Ci ludzie stwarzają zagrożenie"
Obawy mieszkańców dotarły również do burmistrza Słubic. 17 marca (przed wznowieniem na przejściu granicznym w Słubicach ruchu kołowego) wystosował pismo do wojewody, w którym zaapelował o zamknięcie granic dla osób zatrudnionych w Niemczech i krajach sąsiednich oraz opracowanie takich rozwiązań, które zagwarantują pomoc finansową osobom pozbawionym pracy.
_- Wielu mieszkańców gmin leżących w pasie przygranicznym pracuje w zakładach zatrudniających tysiące osób i groźba przenoszenia przez nich koronawirusa jest ogromna. To wywołuje sprzeciw naszych mieszkańców, którzy oczekują od nas podjęcia zdecydowanych kroków - _napisał włodarz Słubic, Mariusz Olejniczak.
17 marca pismo do wojewody wystosował również starosta Leszek Bajon. - Pragnę zwrócić Pańską uwagę na coraz trudniejszą sytuację na przejściach granicznych w Świecku i w Słubicach. Mimo, że granica formalnie jest zamknięta dla obcokrajowców, od kilkudziesięciu godzin obserwujemy znaczący przyrost ruchu, zarówno pieszego, jak i samochodowego - wyjaśnił.
Granice otwarte, ruch wznowiony
Ku zaskoczeniu słubiczan i władz miasta, zamiast zamknięcia granic, 18 marca wznowiono ruch kołowy na 3 przejściach granicznych w Lubuskiem, m.in. w Słubicach. Piesi i kierowcy pojazdów do 3,5 tony mogą wracać do kraju właśnie tą drogą. Wszystko po to, by rozładować korek, który utworzył się na granicy w Świecku w stronę Polski. Od kilku dni zator sięga kilkudziesięciu kilometrów.
Na moście w Słubicach od południa widać było sznur samochodów. To w większości ludzie wracający z pracy, ale również rodziny z dziećmi, które postanowiły wrócić do kraju.
- Postanowiliśmy jechać tędy, bo znajomy poinformował nas, że na przejazd w Świecku czekał 12 godzin... Wracamy z Holandii, mamy za sobą długą drogę, więc dla nas każda minuta jest cenna. Tu, w Słubicach, rzeczywiście czekaliśmy o wiele krócej, bo około godziny - przyznał Artur, który podróżował wraz z żoną i dwójką dzieci.
Wznowiony ruch pojazdów jednym zaoszczędził nerwów i godzin stania w korkach, drugim spędził sen z powiek. - Liczyliśmy na inne rozwiązanie. Władze chyba nie wiedzą, jak wygląda teraz życie w przygranicznym mieście... - komentują mieszkańcy.
KORONAWIRUS W LUBUSKIEM. PRZECZYTAJ
WIDEO: Fakty i mity o koronawirusie
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?