Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy w Lubuskiem czeka nas fala zwolnień w związku z epidemią koronawirusa? Nastroje pracodawców są fatalne!

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Pracownicy w całej Polsce zaczynają bać się o swoje posady...
Pracownicy w całej Polsce zaczynają bać się o swoje posady... Jarmoluk / Pixabay
Kolejne dni epidemii koronawirusa to coraz większe straty naszych przedsiębiorców. Gdy firmy zaczną bankrutować, pracę mogą stracić miliony Polaków. – Federacja Lewiatan przeprowadziła badanie na ok. 800 firmach z całej Polski. Otrzymaliśmy bardzo niepokojące dane. Aż 69 proc. zakłada obecnie redukcję etatów – twierdzi Joanna Zielińska, dyrektor Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej.

CZĘŚĆ FIRM STANĘŁA

Wygląda na to, że nikt już nie ukrywa, że nastroje wśród przedsiębiorców są fatalne. Choć rząd przedstawił projekt tarczy antykryzysowej, to nie uspokoiło to sytuacji na rynkach. Wręcz przeciwnie, podniosły się głosy, że wkrótce miliony Polaków będą musiały pożegnać się z pracą. Czy w Lubuskiem również grozi nam fala zwolnień?

- Nieustannie słyszymy od naszych firm o dramatycznej sytuacji, w jakiej się znajdują. Część właścicieli oraz prezesów zastanawia się, czy już zwalniać, czy jeszcze czekać na pomoc. Pytanie, jaka będzie ta pomoc i kiedy ona nadejdzie? – mówi Joanna Zielińska z OPZL. I dodaje, że przedsiębiorcom towarzyszy obecnie wielki niepokój. Jej zdaniem powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że niektóre branże zostały z dnia na dzień pozbawione możliwości działania.

- Spotkało to m.in. branże eventową, czyli organizację wszelkiego typu targów czy też wydarzeń. Podobnie jest w przypadku gastronomii. Wszelkie restauracje, puby czy kawiarnie mogą świadczyć usługi na dowóz, ale słyszymy, że w praktyce nie jest to takie proste. Branża turystyczna jest także mocno obciążona, brak jest klientów i obrotów. Słyszymy też głosy od przewoźników, że mają olbrzymie problemy. Ich autokary czy też busy również stoją - wylicza Zielińska.

NASTROJE SĄ ZŁE

Wiele o nastroju przedsiębiorców mówią także badania przeprowadzone przez organizację pracodawców Konfederacja Lewiatan, która zdiagnozowała ok. 800 należących do niej firm z całej Polski. - Otrzymaliśmy bardzo niepokojące dane. Aż 69 proc. z nich zakłada obecnie redukcję etatów. Lewiatan alarmuje, że zbliża się fala bankructw, więc działania pomocowe są obecnie bardzo pożądane. Wszystko zależy też od skali epidemii w naszym kraju oraz okresu jej trwania. To są dwa kluczowe czynniki, które w tej chwili są wielką niewiadomą – przekonuje Joanna Zielińska.

Te wskazania potwierdza również sondaż internetowy przeprowadzony przez Berry Kolektyw Kreatywny w dniach 21-24 marca br. wśród 202 właścicieli i menedżerów z kadry zarządzającej w firmach zatrudniających powyżej 10 osób. Według przedstawionych danych 64,3 proc. uczestników badania spodziewa się, że w najbliższych trzech miesiącach będą zwolnienia w ich firmach. 32,7 proc. ocenia, że zatrudnienie się nie zmieni, a niecałe 3 proc. spodziewa się jego wzrostu.

Czy w tym kontekście województwo lubuskie w jakiś sposób wyróżnia się na tle kraju? – Możemy się spodziewać podobnych tendencji, jak w innych regionach – uważa Zielińska.

ABSENCJE, ZWOLNIENIA, PRACA ZDALNA

Zdaniem dyrektor OPZL wyzwaniem dla pracodawców są obecnie liczne absencje pracowników, którzy biorą zwolnienia m.in. na opiekę na dzieci. Nie bez znaczenia jest także proces zrywania łańcuchów dostaw, które łączyły przedsiębiorstwa. – Importowanie niektórych towarów jest właściwie niemożliwe – zauważa nasza rozmówczyni. Czy ta sytuacja stanowi szansę dla naszych firm?
– Niektórzy przedsiębiorcy rzeczywiście wykorzystują te możliwości, niesamowite jest to, jak tysiące firm szybko przekształciło się do pracy zdalnej. Ich elastyczność w działaniu, np. w kwestii obsługi klientów jest bardzo na plus – twierdzi Zielińska.

OPZL również wspiera naszych przedsiębiorców. – Staramy się to robić na bieżąco. Na przykład, zanim jeszcze rząd przedstawił założenia tarczy antykryzysowej, firmy prosiły nas, abyśmy interweniowali u wojewody w kwestii wydania zezwoleń na pracę dla obcokrajowców. Sygnalizowano nam, że za chwilę może nie być komu pracować. Te zgody będą wydłużane. Takich sytuacji było więcej, wszystko dzieje się bardzo dynamicznie – przekonuje Zielińska.

ZWIĄZKI ROZMAWIAJĄ Z FIRMAMI

Jak cały kryzys wygląda z perspektywy związków zawodowych? – Jesteśmy w stałym kontakcie z przedsiębiorcami. Zdajemy sobie sprawę, że dla wszystkich jest to trudny okres. Chciałabym podkreślić, że funkcjonowanie firm oraz ich przetrwanie jest ważne zarówno dla właścicieli jak i samych pracowników. To wspólna sprawa – twierdzi Bożena Pierzegalska z NSZZ Solidarność.

Obecnie pracodawcy mają koncentrować się na szukaniu oszczędności i możliwości działania nie planując masowych zwolnień. – Musimy pamiętać, że zanim w Polsce nastąpił kryzys związany z epidemią koronawirusa, w wielu branżach już brakowało rąk do pracy. Pracodawcom powinno zależeć na dobrej kadrze. Dlatego teraz trwają rozmowy, jakie rozwiązania można wprowadzić w poszczególnych przedsiębiorstwach, aby nie groziło im bankructwo. Pracownicy są gotowi na pewne wyrzeczenia, ale chcieliby jednocześnie usłyszeć, że jest jakiś plan działania. Chcieliby wiedzieć, że to jedynie przejściowe trudności – tłumaczy.

Jej zdaniem tarcza antykryzysowa przedstawiona przez rząd to słuszny kierunek działania. – To są propozycje na ten moment. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w przyszłości. Solidarność krytycznie odnosi się do zmian dotyczących Rady Dialogu Społecznego, dzięki którym premier zyskuje możliwość odwoływania członków rady. W tej chwili jest to prerogatywą prezydenta. Uważamy, że ktoś wykazał się tu zbytnią nadgorliwością. Warto się z tego wycofać – przekonuje Pierzgalska.

NSZZ Solidarność przyznaje, że na razie pojawiły się pojedyncze przypadki, gdy pracodawcy próbowali łamać prawo pracy i wykorzystać całą sytuację np. poprzez zmuszanie pracowników do wzięcia urlopu za rok bieżący lub bezpłatnego. – Takie sytuacje nie świadczą o większości. Jeśli zajdzie taka potrzeba to Solidarność wesprze wszystkie osoby w przypadku naruszenia ich praw pracowniczych. Oczywiście, gdy ktoś należy do związku, możemy zdziałać więcej, ale postaramy się pomóc - twierdzi Pierzgalska. Związek zorganizuje od przyszłego wtorku specjalne dyżury w swojej siedzibie w Zielonej Górze.

DUŻE ZAKŁADY PRACUJĄ

TPV to fabryka produkująca telewizory. Na dwie zmiany, pomimo epidemii wciąż pracuje tu około 1,7 tys. osób.

- W zakładzie dbamy o bezpieczeństwo. Nie tylko mierzymy temperaturę przy wejściu, nie tylko rozdaliśmy maseczki. Nasi pracownicy pracują też w bezpiecznej odległości od siebie. Oprócz tego w porozumieniu z miastem zostały uruchomione dodatkowe autobusy dla pracowników, by nie musieli jeździć w tłoku. Nie mamy jednak wpływu na to, że przed wejściem nie stoją w bezpiecznej odległości od siebie. Zachęcamy do tego jednak m.in. plakatami i rozmowami – mówi Tomasz Jeziorkowski, dyrektor zasobów ludzkich w TPV. Dodaje, że zakład nie myśli o wstrzymaniu produkcji: - Przecież gdyby wszystkie fabryki w Polsce stanęły, to bezrobocie wynosiłoby 100 procent!

PRZEDSIĘBIORCY PRZY GRANICY

Ciężarówki mogą przekraczać granicę normalnie i kierowcy nie zostaną objęci kwarantanną. To oznacza, że takie firmy jak Iwaniccy Meble Tapicerowane w Gubinie może dalej działać. Restrykcje jednak nastręczają zakładom trudności. Poza tym jak długo granice pozostaną otwarte dla transportu? - Być może to kwestia czasu – mówi właściciel gubińskiego przedsiębiorstwa, Andrzej Iwanicki. – Rząd stara się utrzymać transport jak najdłużej, ponieważ bez niego nasza gospodarka mocno ucierpi. Dopóki możemy, to z tego korzystamy i nie zamykamy firmy.

Lokalny biznesmen przyznaje jednak, że nie jest łatwo. – Coraz więcej niemieckich firm, które do tej pory kupowały nasze produkty, wstrzymują dostawy bądź tymczasowo zamykają się z powodu koronawirusa – opowiada A. Iwanicki. – Działamy, dopóki możemy, chociaż liczba naszych odbiorców się kurczy.

NAJGORZEJ MAJĄ MALI?

– Najbardziej obawiam się o małe firmy, one najbardziej odczują skutki gospodarcze koronawirusa, np. salony fryzjerskie, czy małe stragany - – uważa Agnieszka Tront – Stefańczuk, dyrektor firmy Nord Napędy w Nowej Soli. - Prowadzą je ludzie, którzy teraz niosą na barkach ciężar tego kryzysu. Walczą o swoją egzystencję. Brakuje im przychodów, nie tyle na odkładanie, ale na codzienne utrzymanie…

ZOBACZ TEŻ:
Kontrole w Zielonej Górze. Walka z koronawirusem trwa

KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT MINUTA PO MINUCIE

WIDEO: Objawy zakażenia koronawirusem, zasady higieny i zachowania. Poradnik Ministerstwa Zdrowia

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto