Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słubice. Rzepin: Bomby nie było, ale ludzie nieźle się wystraszyli

Redakcja
Materiały wybuchowe miały być podłożone w hotelu i bloku w Rzepinie.
Materiały wybuchowe miały być podłożone w hotelu i bloku w Rzepinie. Renata Hryniewicz
- O 6.15 ktoś zaczął walić do drzwi. Otworzyłam wystraszona. Przed drzwiami stała pani ze straży pożarnej i powiedziała, że natychmiast musimy opuścić mieszkanie, bo jest podejrzenie, ze w bloku znajduje się bomba - opowiada Zofia Żenowska, mieszkanka bloku przy ul. Chrobrego w Rzepinie.

Informację o alarmie bombowym dostaliśmy od Czytelnika z Rzepina, gdzie ewakuowano mieszkańców pięciu klatek czteropiętrowego bloku przy ul. Chrobrego. - Do kantoru w hotelu Cargo w Słubicach przyszedł mężczyzna i zażądał pieniędzy wręczając kasjerce paczkę z kartką, na której było napisane, że w pakunku znajduje się bomba, a domu kasjerski w Rzepinie znajduje się drugi ładunek wybuchowy. Mieszkańcy bloku przy. Chrobrego zostali ewakuowani, policja czeka na psa tropiącego - taką informację przekazał nam Czytelnik.

W pierwszej kolejności udaliśmy się do hotelu Cargo. Teren hotelu ogrodzony był taśmami policyjnymi. Na miejscu było mnóstwo policji, straż pożarna, straż graniczna ii ambulans medyczny. Z hotelu nie ewakuowano gości, najpierw pirotechnicy sprawdzili pakunek. Okazało się, ze nie ma w nim materiałów wybuchowych.

- Informację o pozostawieniu ładunku wybuchowego policja otrzymała 16 sierpnia kilka minut po 3 w nocy. Nieznana osoba pozostawiła pakunek w kantorze jednego z hoteli. Natychmiast na miejsce przyjechali policjanci i straż pożarna. Zabezpieczono miejsce zdarzenia, sprawdzono pakunek pod katem pirotechnicznym. W tej chwili trwają czynności zmierzające do ustalenia skąd pochodzi ten pakunek, kto go przyniósł oraz wszystkich okoliczności tego zdarzenia - mówiła nam na miejscu rzeczniczka słubickiej policji Magdalena Jankowska.

W Rzepinie ewakuowano mieszkańców bloku

W Rzepinie również ładunku wybuchowego nie znaleziono, ale mieszkańcy naprawdę porządnie się wystraszyli. Było parę minut po szóstej.
- Najpierw nie wiedzieliśmy o co chodzi. Syn zobaczył przez okno, że dookoła ludzie stoją. Pomyśleliśmy, ze się gdzieś blisko pali, bo stała też straż pożarna. Za chwilę straż poinformowała nas, ze musimy wyjść z mieszkania, bo jet podejrzenie podłożenia ładunku wybuchowego - opowiada jedna z mieszkanek trzeciej klatki z ewakuowanego bloku( prosi o anonimowość). - Wyszliśmy tak jak staliśmy. Nie wzięłam ani tabletek, nie zdążyłam się nawet umyć, bez kawy, bez śniadania. U nas zawsze na osiedlu było tak spokojnie,a tu taka sprawa. Bardzo się wystraszyliśmy!

- Do teraz chodzę jak zakręcona. Nie mogę się pozbierać - mówi Zofia Żenowska, mieszkanka bloku. - Jak pani strażak powiedziała, że mamy się ewakuować, bo może być w bloku bomba, wybiegłam szybko na ulicę. Na szczęście wzięłam wcześniej tabletki i parę łyków kawy. Byłam już ubrana, ale niektórzy sąsiedzi wybiegli w piżamach. Wszyscy byli wystraszeni. Baliśmy się o swoje dobytki. Niedawno zrobiłam remont, bo swoje lata mam, a w spadku synowi byle czego nie chcę zostawić. Pomyślałam: "Matko święta, co to będzie?". Na szczęście nic nie było, około 10.00 wróciliśmy do domu. Ale do teraz jestem w strachu, bo może jednak coś gdzieś jest.

- Jak poinformowano nas o ewakuacji dzieci jeszcze spały. Obudziliśmy je, ubraliśmy, zabraliśmy dokumenty i opuściliśmy mieszkanie. Na szczęście blisko mamy działkę rodziców, więc mieliśmy gdzie pójść - mówi Monika Rowska.

- Mnie nie było już w domu. Poszłam już do lekarza. Mam 82 lata i droga do przychodni zajmuje mi sporo czasu, więc wyszłam wcześnie. Jak wróciłam bardzo się zdziwiłam. Nie mogłam wejść do domu, a sąsiedzi wszyscy stali przed blokiem. Jak się dowiedziałam o bombie, to zamarłam. Na starość stracić wszystko? Naprawdę odetchnęłam z ulgą, jak sie dowiedziałam, ze żadnej bomby nie ma - mówi Mirosława Hryniewicz, mieszkanka pierwszej klatki.

Policyjny pies nie znalazł materiałów wybuchowych

Mieszkańcy bloku czekali dopóki nie przyjedzie policyjny pies. Część z nich poszła do rodziny lub znajomych, część pojechała podstawionym przez gminę Busem na halę sportową, gdzie mogli się napić kawy czy herbaty i w spokoju przeczekać do czasu powrotu do mieszkania.

Kiedy policyjny pies przeszukał wszystkie klatki i piwnice mieszkańcy mogli spokojnie wrócić.
- Korzystamy z pomocy policyjnych psów, bo to bardzo usprawnia akcję. Dzisiaj pies szukał materiałów wybuchowych, był szkolony w tym zakresie - mówi podkom. Maciej Kimet, rzecznik policji lubuskiej w Gorzowie Wlkp. - Takie psy przechodzą razem ze swoimi przewodnikami czteromiesięczne szkolenie w szkole policyjnej w Sułkowicach. Dodatkowo, po takim szkoleniu, również w swojej jednostce macierzystej przechodzi cykliczne szkolenia, aby tych zapachów nie zapomniał - dodaje.

Pies podczas szkolenia uczy się zapachu materiałów wybuchowych, narkotyków, środków psychoaktywnych, a nawet zapachu zwłok ludzkich.

Zobacz też wideo: Zatrzymania i areszty za przestępstwa narkotykowe [Lubuska Policja]

Przeczytaj także:
Wojewoda składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie bakterii New Delhi w zielonogórskim szpitalu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słubice. Rzepin: Bomby nie było, ale ludzie nieźle się wystraszyli - Gazeta Lubuska

Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto