Oficjalny komunikat PGE Ekstraligi wtedy brzmiał: „Mecz odwołano ze względu na nieregulaminowy stan toru oraz oświadczenie kierownika zawodów, iż do godz. 21:00 organizator nie zdoła doprowadzić toru do stanu regulaminowego. Decyzję weryfikacyjną dotyczącą meczu podejmie podmiot zarządzający”.
Częstochowianie robili wszystko, by wybrnąć z sytuacji, do której doprowadzili. Pokrętnie tłumaczyli, że główną przyczyną fatalnego stanu toru były ulewy, które przeszły nad stadionem dwa dni wcześniej.
Prezes Stali Gorzów Marek Grzyb pisał na Facebooku: „Mamy katastrofę wizerunkową. Czy naprawdę deszcz przeszkodził w przygotowaniu toru? Czy może inne „cele” w Częstochowie przeszkodziły w sportowej rywalizacji? Mówię dość! Brak szacunku dla kibiców i zawodników powoduje, że „najlepszą ligą świata” jesteśmy tylko z nazwy. Dziękuję wszystkim kibicom z Gorzowa, którzy przyjechali kibicować swojej ukochanej Staleczce i obiecuje Wam, że zrobię wszystko aby ten sport zmienić na lepsze”.
40:0 i trzy punkty dla Stali
Włókniarz ewidentnie popełnił błąd w sztuce, a tłumaczeniom działaczy częstochowskiego klubu wiary nie dała Komisja Orzekająca Ligi działająca przy PGE Ekstralidze. Postanowiono przyznać Stali Gorzów zwycięstwo walkowerem (40:0). W tej sytuacji gorzowski zespół wzbogacił się o kolejne trzy punkty i może pochwalić się szóstym zwycięstwem z rzędu w PGE Ekstralidze.
– Mecz Eltrox Włókniarz Częstochowa – Moje Bermudy Stal Gorzów nie odbył się z winy organizatora, który nie uwzględnił w wymaganym stopniu w prowadzonych pracach na torze, w dni poprzedzające zawody, możliwości wystąpienia opadów deszczu, a był do tego regulaminowo zobowiązany – wyjaśnił Zbigniew Owsiany, Przewodniczący Komisji Orzekającej Ligi. – W konsekwencji doprowadziło to do braku możliwości zorganizowania zawodów i konieczności ich odwołania przez sędziego. Klub z Częstochowy oświadczył na piśmie, że nie jest w stanie przygotować toru spełniającego wymogi regulaminowe w godzinie meczu. W wyniku zgromadzonych dokumentów i analizy materiałów w sprawie, KOL posiadła wiedzę, że klub z Częstochowy podjął prace na torze polegające na dosypaniu nawierzchni, które to prace nie zostały zgłoszone i uzgodnione z GKSŻ i podmiotem zarządzającym rozgrywkami PGE Ekstraligi, a tym samym nie zostały przeprowadzone zgodnie z procedurą. Skutkowało to z mocy prawa automatyczną utratą licencji toru. Konsekwencje były takie, jak wspomniałem: na skutek opadów deszczu, które przemoczyły będący po dosypaniu nawierzchni tor, pomimo panujących upałów i prowadzonych prac naprawczych, tor nie nadawał się do przeprowadzenia zawodów. Gdyby zawody doszły do skutku, w razie zaistnienia wypadku na torze, pojawiłyby się problemy prawne związane z ubezpieczeniem oraz niewykluczone, że również z organami ścigania.
Zawieszona licencja toru i kary finansowe
Konsekwencją przeprowadzenia niezgłoszonych prac polegających na dosypaniu nawierzchni na tor w Częstochowie jest zawieszenie jego licencji. Tor musi zostać ponownie zweryfikowany, aby można było rozgrywać na nim zawody. KOL orzekła też środki dyscyplinarne w stosunku do klubu z Częstochowy na łączną sumę około 200 tys. zł, na którą składają się: odszkodowanie dla klubu z Gorzowa, obowiązek pokrycia kosztów realizacji transmisji telewizyjnej oraz wpłata na rzecz fundacji niosącej pomoc osobom chorym.
Na prezesa Włókniarza Michała Świącika nałożono z kolei środek dyscyplinarny w postaci zakazu przebywania w parku maszyn podczas zawodów przez dziewięć miesięcy.
WIDEO: Gala PGE Ekstraligi po sezonie 2019
Polub nas na fb
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?