Powiat słubicki: Zgłoszeń o padłych dzikach jest kilka dziennie, ale żadnego przypadku nie wolno lekceważyć

W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia pan Paweł wybrał się z synkiem na spacer. Poszli za ul. Ceglaną, gdzie mężczyzna na polu zobaczył zdechłego dzika. - Słyszałem o wirusie ASF i trochę się wystraszyłem. Pomyślałem też, że chyba powinienem gdzieś to zgłosić, tylko nie wiedziałem gdzie i dlatego napisałem do GL - mówi pan Paweł.

Były święta, więc na pewną i szybką interwencję można było liczyć tylko u policji.

- Policja z Rzepina przyjechała w ciągu pół godziny. Podziękowali mi, że sprawy nie zlekceważyłem i pozwolili odejść - mówi pan Paweł.

Na miejsce przyjechał również weterynarz. - Dzisiaj wszystkie pobrane z dzika próby pojechały do laboratorium. Na wynik czeka się około tygodnia - mówił nam weterynarz Bogumił Owadiuk. Dodaje, że nie należy jednak panikować, bo podobnych zgłoszeń z powiatu słubickiego ma kilka w ciągu dnia i do tej pory żadne badanie nie wykazało ASF.

Nigdy jednak pewności nie ma, dlatego podobnie jak pan Paweł każdy, kto znajdzie padłego dzika powinien zareagować. Należy zgłosić fakt do powiatowego lekarza weterynarii (powiat słubicki: 95 757 60 56) lub najbliższej lecznicy weterynaryjnej, straży miejskiej (986), miejscowego koła łowieckiego lub powiadomić starostwo, burmistrza czy wójta. Kiedy nie ma możliwości kontaktu z tymi instytucjami, sprawę zgłaszamy policji.

Absolutnie niewolno dotykać padniętego dzika. Nie należy nawet się do niego zbliżać.

Słubiczanin robi zdjęcia do filmów na aklę światową