Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słubice paraliżowane przez korki. Cierpią mieszkańcy, przedsiębiorcy, przyjezdni. Czy można temu jakoś zaradzić?

Jakub Pikulik
Jakub Pikulik
Wideo
od 16 lat
5 listopada Słubice przeżywały istny drogowy armagedon. To blisko 20-tysięczne miasto na wiele godzin utknęło w korkach. Złożyło się na to kilka czynników. Teraz wszyscy boją się, że sytuacja się powtórzy. W mieście zorganizowano spotkanie mieszkańców z władzami Słubic i Frankfurtu.

- 5 listopada modliłem się, żeby nie było pożaru. Wozy strażackie by nie dojechały – przyznaje Mariusz Olejniczak, burmistrz Słubic. To była niedziela. Tego dnia skumulowało się kilka czynników. W efekcie miasto dosłownie stanęło. Wpływ na to miały wyrywkowe kontrole, które strona niemiecka wprowadziła na granicy z Polską. Niemcy sprawdzają, czy do ich kraju nie wjeżdżają z Polski nielegalni imigranci. Kontrole są wyrywkowe, jednak często prowadzone na pasie ruchu, co znacznie spowalnia ruch. Miały też miejsce wypadki i kolizje. Do tego była to niedziela, więc wielu Polaków jechało do pracy u naszych zachodnich sąsiadów.

Mieszkańcy Słubic są wściekli

Internet zalały zdjęcia i filmy z zakorkowanych Słubic. Zdesperowani kierowcy łamali przepisy, jeździli po chodnikach, a nawet po koronie wału przeciwpowodziowego. Przez portale społecznościowe przeszła lawina komentarzy. Ludzie byli wściekli. Ich zdaniem zawiodły służby i władze położonych po obu stronach Odry miast. – Tej sytuacji nie dało się przewidzieć. Również obserwowaliśmy to, co się dzieje. Ale przecież nie będziemy biegać między samochodami. Ja i René Wilke (nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą – dop. red.) robimy wszystko, żeby zaradzić tej sytuacji – mówi burmistrz.

Przedsiębiorcom spadły obroty

Słubice cierpią z powodu korków od lat. Ale sytuacja z początku listopada była kroplą, która przelała czarę goryczy. – Obroty spadły nam niemal do zera. W dniach, kiedy były korki, nie pracowaliśmy, no bo jak wozić klientów, gdy całe miasto stoi? Stały wszystkie drogi, nie szło tych korków objechać – przyznaje Elżbieta Zaremba, która jeździ taksówką w Słubicach od lat 90. Taksówkarzy w mieście jest około 60. – Utarg spadło o około 90 procent. Słubice stoją zawsze, gdy są problemy na autostradzie. Wtedy setki kierowców chcą pokonać granice tutaj, a nie w Świecku. Gdy stoi Świecko, stoją Słubice. To naczynia połączone – zauważa Czesław Kalinowski, też taksówkarz.

Niemcy boją się przyjeżdżać do Słubic

Ale taksówkarze to tylko jedna z grup, które boleśnie przekonały się o tym, że korki w mieście oznaczają spadek w obrotach. – Rozmawiałam z wieloma przedsiębiorcami. Mówią, że w ostatnich dniach obroty spadły im o 80 procent. Niemcy boją się przyjeżdżać do Słubic. Obawiają się, że utkną na kilka godzin. Korków już nie ma, ale takie informacje wciąż przewijają się w niemieckich mediach – mówi Wiktoria Górkiewicz, organizatorka spotkania, które odbyło się w piątek wieczorem.

To inicjatywa, która narodziła się w internecie. Chodziło o spotkanie mieszkańców z władzami Słubic i Frankfurtu. Organizatorką wydarzenia była właśnie Wiktoria Górkiewicz. – Chcemy przekazać nasze uwagi burmistrzom i spróbować wspólnie wypracować wyjście z tej sytuacji – mówi kobieta. Spotkanie odbyło się w piątek, 10 listopada. Wzięło w nim udział kilkudziesięciu mieszkańców Słubic i Frankfurtu oraz burmistrzowie obu miast.

Kontrole nie będą tak uciążliwe?

Czy jest szansa, że niemieckie kontrole będą miały mniejszy wpływ na życie Słubic? – Razem z Frankfurtem jesteśmy dwumiastem, to jeden organizm. Kontrole graniczne to decyzja na szczeblu państwowym. My tutaj musimy znaleźć rozwiązania tego problemu. Jestem już po spotkaniach z przedstawicielami policji. Komendant niemieckiej policji federalnej przyznał, że im również nie odpowiada to, co dzieje się po polskiej stronie, że nie chcą, aby tworzyły się tak gigantyczne korki. Muszą jednak wykonywać polecenia. Dostałem zapewnienie, że już niebawem zostanie uruchomiona zatoczka, w której będą kontrolowane pojazdy. Podobne rozwiązanie ma zostać wdrożone również w Świecku – mówi burmistrz Olejniczak.

Brakuje policjantów i strażników miejskich

Wielu mieszkańców miało pretensje, że w czasie, gdy Słubice stały w korkach, to policja nie kierowała ruchem. – Rozmawiałem z komendantem powiatowym policji. Przyznał wprost, że nie ma tylu policjantów, aby kierowali ruchem na wszystkich zakorkowanych skrzyżowaniach. Podobnie jest ze strażą miejską. Mamy pięciu strażników i od długiego czasu jesteśmy gotowi przyjąć kolejnych trzech. Wówczas straż miejska mogłaby pracować wieczorami i w weekendy. Ale chętnych nie ma, dlatego strażnicy pracują od poniedziałku do piątku – tłumaczy M. Olejniczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słubice paraliżowane przez korki. Cierpią mieszkańcy, przedsiębiorcy, przyjezdni. Czy można temu jakoś zaradzić? - Gazeta Lubuska

Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto