Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kostrzyn nad Odrą: Każda złotówka daje szansę, by Natalia znów chwyciła życie w swoje ręce. Pomożecie?

Redakcja
Proteza to szansa na normalne życie dla pani Natalii. Dzięki niej będzie mogła wykonywać większość czynności. Rodziny nie stać na zakup dwóch protez, które kosztują pół miliona zł
Proteza to szansa na normalne życie dla pani Natalii. Dzięki niej będzie mogła wykonywać większość czynności. Rodziny nie stać na zakup dwóch protez, które kosztują pół miliona zł album rodzinny
43-letnia Natalia Bogdan straciła obie ręce w wypadku przy pracy. Ma szansę na normalne życie dzięki protezom, ale rodziny nie stać na ich zakup. Organizowane są akcje pomocowe. Też możesz pomóc.

Godz. 23.02. Dźwięk telefonu wyrwał mnie ze snu. Spojrzałem na telefon: „Natalia żona” ( tak sobie zapisałem w kontaktach).

- Kochanie, co się stało?

- Żona miała wypadek, jest transportowana karetką do szpitala.

W słuchawce usłyszałem mistrza nocnej zmiany.

- Boże, co się stało?

- Pańska żona miała wypadek, nic więcej nie mogę powiedzieć.

- Czy była przytomna?

- Tak, była.

Do pokoju wszedł syn.

- Mama miała wypadek, jedzie do szpitala do Szczecina.

- Tyle razy mówiłem mamie, żeby zmieniła pracę - wykrzyczał, zalewając się łzami.

Boże, co robić? Co robić?...

Tak wspomina dzień 7 lipca 2019 r. Zbigniew Bogdan, mąż Natalii, kiedy dowiedział się o wypadku żony.

To był zwyczajny, szary dzień

Spotykamy się z panią Natalią w jej mieszkaniu. Ładna, drobna blondynka. Jest też jej mąż.

- Ten dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie. Szłam na nocną zmianę. Wypiłam kawę i wyszłam, żegnając chłopaków - opowiada pani Natalia. - Właśnie wtedy, zupełnie tego nieświadoma, zamknęłam pewien etap życia już na zawsze.

Pracowała przy maszynie w jednym z kostrzyńskich zakładów produkcyjnych, zajmujących się produkcją chusteczek higienicznych, ręczników papierowych i serwetek. To tutaj rozegrały się sceny mrożące krew w żyłach - niczym z horroru, w którym maszyna jest w roli potwora.

- Maszyna wciągnęła moją rękę. Próbowałam się szarpać, wyrywać, walczyć, niestety kilka sekund wystarczyło, by wciągnęła również drugą - opowiada kobieta. - Walczyłam, by nie zginąć. Pomagali mi współpracownicy.

W końcu udało jej się wyrwać. Dookoła mnóstwo krwi. Wyglądało tak, jakby zamiast produkcją ręczników, zajmowano się w firmie rzeźnią.

- Spojrzałam na ręce, a raczej na to, co po nich zostało. Byłam przerażona. Straciłam świadomość... - mówi pani Natalia.

Mąż: Myślałem, że nie żyje

Godz. 1.45. Dojechaliśmy do szpitala. Był ze mną mój brat - wspomina dalszy koszmar pan Zbigniew.

- Dzień dobry, szukam żony, jest przywieziona z wypadku z Kostrzyna.

- Została przewieziona na blok operacyjny. Proszę pytać na chirurgii.

Jedne drzwi, drugie, potem następne. To chyba piwnica. Jest: „Chirurgia blok operacyjny”.

- Szukam żony, została przywieziona z wypadku w pracy.

- Jest ciągle operowana.

Godz. 7.20. Trzaśnięcie drzwiami, słyszę kroki na schodach. To chyba drewniaki, takie białe, jakie noszą lekarze. W drzwiach pojawia się pani doktor, prosto z bloku operacyjnego.

- Czy już jest po operacji? - spojrzałem w jej przekrwione od zmęczenia oczy.

- Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, nie udało nam się nic zrobić. Pańska żona straciła dużo krwi.

Nie!!! To niemożliwe! Natalia nie żyje!!! Nie żyje... Myśli krzyczały w mojej głowie. Doktor wyjęła zgniecioną obrączkę żony.

- Żona prosiła, żeby to panu dać. Żyje, ale stan jest krytyczny. Straciła dużo krwi. Musieliśmy amputować oba przedramienia. Takiego wypadku w tym szpitalu jeszcze nie było. Tam nie było czego ratować...

Nadzieja za pół miliona

Minęły nieco ponad dwa miesiące. Postępowanie wyjaśniające w firmie nadal trwa. Pani Natalia próbuje radzić sobie z codziennością. Pomaga jej mąż i syn. Wszystkim pomaga psychoterapeuta.

- Jest trudno, ale z czasem okazuje się, że bez rąk można zrobić mnóstwo rzeczy - mówi pani Natalia. - Radzę sobie z tą sytuacją i choć czasem zdarza się, że chcę się poddać, wiem, że nie mogę. Najgorsze już za mną.

Dla pani Natalii pojawiła się nadzieja. Nadzieja, która kosztuje ponad 500 tys. zł. To proteza, która pozwala na wykonywanie większości czynności. W każdym z palców znajduje się osobny napęd, dzięki czemu można ruszać ręką i chwytać w naturalny sposób.

Akcja pomocowa rozwija się bardzo szybko. Zapoczątkował ją kostrzynianin Ireneusz Wręczycki. - Kiedy poznałem tę historię, złamało mi się serce. Żona powiedziała: „Irek, masz poparcie ludzi, pomóż”. I tak się stało. W pierwszych trzech godzinach od sponsorów zebrałem ponad 7 tys. zł. Obecnie na kontach fundacji jest około 50 tys., a z samych licytacji około 40 tys. zł.

6 października o godz. 13 na stadionie kostrzyńskiego ośrodka sportu i rekreacji odbędzie się festyn, na którym będą zbierane pieniądze na protezy dla pani Natalii.

Można też pomóc, wpłacając na konto Fundacji Siepomaga: 89 2490 0005 0000 4530 6240 7892 w tytule wpisując: 20257 Natalia Bogdan darowizna lub na stronie: siepomaga.pl/rece-natalii. Można też wpłacić pieniądze na Fundację Votum, nr konta: 32 1500 1067 1210 6008 3182 0000 z dopiskiem Natalia Bogdan.

Obejrzyj też:
Czytaj: Grzybobranie 2019 w Lubuskiem. W naszych lasach obrodziło. Macie pełne kosze i bagażniki.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kostrzyn nad Odrą: Każda złotówka daje szansę, by Natalia znów chwyciła życie w swoje ręce. Pomożecie? - Gazeta Lubuska

Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto