Pożar w kamienicy przy placu Przyjaźni wybuchł 24 lutego b.r. Ogień pojawił się w pomieszczeniu gospodarczym. Prawdopodobnie przyczyną mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. Na szczęście nikt nie ucierpiał, jednak kilka osób straciło dach nad głową, w tym Dorota Baranowska i jej 3 córki - 14-latka i bliźniaczki w wieku 9 lat.
Pani Dorota sama wychowuje dzieci. Jest rodowitą słubiczanką, pracuje w restauracji na umowę zlecenie. Niestety właściciel lokalu na czas pandemii koronawirusa zawiesił działalność i tym samym kobieta nie dostaje wynagrodzenia.
Przez 3 lata wynajmowała z dziećmi pokój z łazienką. Rodzina po pożarze na koszt wynajmującego zamieszkała w akademiku. Jednak na dniach muszą opuścić lokum, ponieważ mają psa, a regulamin domów studenckich zabrania trzymania zwierząt w pokojach.
- Nie pozbędę się psa, bo dla nas to członek rodziny. Nie mamy dokąd iść. Zaraz po pożarze pan burmistrz obiecał nam pomoc, jednak chyba przez pandemię o nas zapomniano. Chcę jak najlepiej dla moich dzieci, z natury jestem silną kobietą, ale już po prostu nie daję rady - tłumaczy kobieta.
W kolejce po mieszkanie
Dorota Baranowska w rozmowie z nami przyznała, że od 4 lat składa wnioski o przyznanie mieszkania socjalnego. Dokumenty weryfikowane są przez komisję mieszkaniową. Jej członkowie osobiście odwiedzają wnioskodawców, by sprawdzić ich warunki życiowe.
- Społeczna komisja mieszkaniowa weryfikowała wniosek tej pani, ale uznała, że są osoby w trudniejszej sytuacji niż ona. Całkowicie ufam rozstrzygnięciom komisji, która każdorazowo, zanim podejmie decyzję, sprawdza sytuację materialną i mieszkaniową danej osoby.
Chcielibyśmy oczywiście pomóc wszystkim, ale nie jest to możliwe, bo nie dysponujemy tak dużą ilością mieszkań
- przyznaje burmistrz Słubic, Mariusz Olejniczak.
RAPORT
Niestety obecnie w całej Polsce obowiązuje zakaz zgromadzeń, więc wszystkie zebrania są odwoływane. Co za tym idzie, członkowie komisji nie mogą się spotkać.
_- Pani Baranowska jest na naszej liście, ale do tej pory byli ludzie, którzy znajdowali się w gorszej sytuacji i to im mieszkanie socjalne zostało przyznane. Po pożarze, ze względu na koronawirusa, nie udało nam się zorganizować posiedzenia. W planach mamy telekonferencję - _mówi szefowa komisji mieszkaniowej, Aleksandra Kołek.
,,Nie mamy się gdzie podziać"
Udało nam się dowiedzieć, że Dorota Baranowska ma w Słubicach rodziców. Jednak nie chce u nich zamieszkać.
- Rodzice są w grupie podwyższonego ryzyka. Mają 70 lat i chorują na cukrzycę, tata ma problemy z sercem. Boję się, że przyniosę wirusa do domu i co wtedy? Nie mogę ich narażać - tłumaczy kobieta.
Burmistrz Olejniczak podkreśla jednak, że kobieta miała czas na znalezienie zastępczego lokum.
- W tej sprawie jest jeszcze jeden aspekt - ta pani wcześniej wynajmowała mieszkanie. Po pożarze budynku musiała podobnie jak inni się z niego wyprowadzić. Na koszt wynajmującego zamieszkała w akademiku, tak jak pozostałe osoby. Wszyscy oprócz niej nadal tam mieszkają, już na własny koszt. Skoro kobieta wiedziała, że w akademiku nie chce zostać, miała czas na to, żeby poszukać sobie innego mieszkania do wynajęcia. Choćby na czas, gdy z powodu koronawirusa, nie chce mieszkać z rodzicami - tłumaczy włodarz.
Pani Dorota i jej córki 30 marca muszą opuścić akademik. Co będzie dalej? - Nie chcę nawet o tym myśleć. Po prostu wylądujemy na ulicy - mówi zrozpaczona matka.
ZOBACZ TEŻ:
FUNDACJA GRUPY POMAGAMY ZAOPATRZYŁA STRAŻ MIEJSKĄ I SZPITAL W NOWE KOMBINEZONY OCHRONNE
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?