Pani Jadzia ze słubickiego sanepidu znów zaskakuje: - Wiele przewidziałam, łącznie z niejasnymi interesami Szumowskiego

Panią Jadzię z sanepidu znają już chyba wszyscy, ale dla pewności przypomnijmy - Jadwiga Caban-Korbas przez 30 lat pracowała w słubickim sanepidzie. Zasłynęła ze swojej wypowiedzi po wykryciu koronawirusa u pierwszej osoby w Polsce. Nagranie z jej komentarzem stało się hitem internetu, a ona sama bohaterką memów.

Lek. med. Jadwiga Caban-Korbas mówiła wtedy m.in. o relacjach rodzinnych chorego i o trudnej współpracy z jego córką:
- Mam informację od niego, że w Cybince nie spotykał się z nikim (...). Nie do końca sprawa jest jasna, bo pacjent twierdzi, że po pierwsze, jak wsiadał, to nie miał żadnego kaszlu, usiadł z tyłu, za nim siedziała tylko jedna pani, pół autokaru kaszlało.

Ja nie wiem, kto kogo poczęstował i czym - mówiła.

Szefowa słubickiego sanepidu przekazała zgromadzonym kilka rad: - Nie całujcie się z nikim, kto wykazuje objawy infekcyjne i nie jest mężem! A nawet może i z mężem też nie, bo po co chłopak ma zarazić. Nie plujemy na ulicy! Wiecie Państwo dlaczego? Wirus lubi człowieka, on wcale nie chce siedzieć na powierzchniach, które nie są ludzkie - nie ma się tam czym paść. Ale w tej galaretowatej plwocinie może kilka godzin przetrwać.

Relację konferencji prowadziła telewizja HTS Słubice:

Już kilka dni później pani Jadzia została odwołana ze swojego stanowiska.

Ponad pół roku później udało nam się ponownie porozmawiać z panią Jadwigą. Spotkaliśmy ją podczas protestu kobiet w Słubicach. Do rozmowy nie trzeba było jej długo nakłaniać.

- Czy w Cybince pojawił się tzw. pacjent zero, spodziewała się pani, że pewnego dnia będziemy mieli 18 tys. zakażeń koronawirusem?
- zapytaliśmy.

- Niestety tak. Spodziewałam się tego i bardzo długo na ten temat myślałam: Jak się kraj przygotuje na to, co nas czeka jesienią? Jak to wszystko będzie wyglądało? W jakiej sytuacji znajdzie się służba zdrowia? Czy sobie poradzi z takim kryzysem? I powiem szczerze, że niewiele mnie rzeczy zaskakuje. Nie chce powiedzieć, że nie dziwię się niczemu, bo jak śpiewa Maryla Rodowicz: ,,kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie", ale wiele z tych wydarzeń, które się zadziały od marca do dnia dzisiejszego przewidziałam. Włącznie z niejasnymi interesami ministra Szumowskiego - mówi Jadwiga Caban-Korbas.

Pani Jadzia dodała, że jedyne co ją zaskoczyło, to skala zjawiska. - Że tak bardzo kraj jest nieprzygotowany. Że taki popłoch i taka panika panuje wśród tych, którzy podjęli się odpowiedzialności za kraj (bo po to są ministrami) i mieli zarządzać kryzysem w zdrowiu. Spodziewałam się, że będą wpadki i niewyjaśnione interesy, ale że to będzie w takiej skali, to się nie spodziewałam. Nie wiedziałam, że to będzie sytuacja, w której zarządzający kryzysem w zdrowiu w Polsce będą kopali studnię, gdy mają pożar za plecami - dodaje.

Zobacz WIDEO: Czy utrata węchu musi oznaczać koronawirusa?

W rozmowie z nami Jadwiga Caban-Korbas wspomniała również o przekształcaniu szpitali na jednoimienne.

- Szpital w Słubicach od środy pełni funkcję szpitala covidowego. Myślałam, że to jest dobrze poprowadzone i że nie będzie przy tym wszystkim chaosu i polskiego bałaganu. Tymczasem słyszę, że pacjent z dzisiaj, który dostał wylewu, podjechał karetką pod jeden szpital i nie został przyjęty. Czyli jednak nie gra ten system. Trochę się zawiodłam. Ale może to początki... Widzę w tych działaniach dużo strachu (...), nieprzemyślanych decyzji, brak informacji.

Była szefowa słubickiego sanepidu podkreśliła, że osoby, które nie są zakażone koronawirusem, również muszą znaleźć pomoc lekarską. - Problem leży w tym, żeby nie zabierać łóżek w szpitalach w całości. Może lepiej by było, gdyby każdy szpital umiał przekształcić jakąś swoją część na covidową, niż zabieranie całego szpitala dla lokalnej społeczności. Chyba że jest dobrze wiadomym, gdzie ludzie chorzy na inne choroby znajdą miejsce szpitalne.

Podczas naszej ostatniej rozmowy (15 kwietnia) pani Jadzia wyznała, że wyprowadza się do Warszawy. Więc co robiła na proteście w Słubicach?

- Wyprowadzam się dopiero wiosną. To duże przedsięwzięcie logistyczne. Z czegoś dużego przenoszę się do czegoś małego. Ale był to mój plan życiowy, więc niech sobie nie schlebiają, że mi zrobili ,,kuku". Przyspieszyli mi tylko decyzję. A plan zakładał, że miałam odejść po to, żeby nie musieć myć 9 okien, żeby zrobić mieszkanie bez barier i przygotować dla kogoś, kto wchodzi w wiek nieuchronny, bo takie są koleje ludzkiego życia - zdradziła naszej redakcji.

A jaki jest złoty środek, by wytrwać na takim stanowisku kilkadziesiąt lat? - Mam duże umiejętności przewidywania, co mi pozwoliło wytrwać na tym stanowisku tyle lat przy rotującej się władzy różnych opcji. W pracy kierowałam się nie tylko wiedzą, ale również pragmatyzmem. I tak samo postępuję w życiu. Ja nie piętrzę problemów, ja je rozwiązuję - podsumowała pani Jadzia.

Wideo z wystąpieniem pani Jadwigi podczas protestu kobiet